W sieci natknęłam się przypadkiem na ten o to rysunek i pomyślałam - wymaga małego komentarza ;) Na początek pragnę nadmienić, że pełna szafa ubrań to jeszcze nie dowód na to żeśmy zwariowały mówiąc, że nie mamy się w co ubrać. Zważywszy na to, że wybór jest tym trudniejszy im więcej posiada się opcji, zdaje się, że jesteśmy w pełni usprawiedliwione. No dobrze ale skąd to się w ogóle bierze? Pewnie nie odkryję Ameryki mówiąc (czy raczej pisząc), że nasze podejście do ubrań jest podyktowane podejściem do swojego ciała. I tylko całą górą emocji z danego dnia - czyż nie?
Jak postrzegasz swoje ciało? Cóż, na pewno każdego dnia inaczej. To dość zabawne, ale możemy wyglądać identycznie jak dzień wcześniej a postrzegać siebie w diametralnie różny sposób. Wyobraź sobie - budzisz się z rana uśmiechnięta, wypoczęta, z lekkimi wypiekami na twarzy - patrzysz na siebie i nie wierzysz, nigdy nie byłaś piękniejsza! Czujesz się lekka, delikatna, pachnąca - jak kwiat. A teraz zejdźmy na ziemię - wchodzisz do kuchni, przypalasz patelnię bo naleśnikom zachciało się przykleić, upaćkałaś stół mąką i dżemem, raaaany znowu góra naczyń do zmywania??? To czyja była kolej wczoraj?! Podchodzisz do lustra - no tak, motyla ani śladu, teraz patrzy na Ciebie raczej mała, pulchna larwa. No i co na taką bezkształtną larwę założyć???
Tak właśnie to działa - czasem wystarczy drobna rzecz, cokolwiek - ktoś użył Twojego ulubionego kubka i nie umył go - śmierć mu! - i już czujesz się beznadziejna. Nie chce Ci się wychodzić z domu, wyglądasz jak parówka, najlepiej założyłabyś na siebie worek po ziemniakach - i tak nikt nie zauważy różnicy...
Ale w coś się ubrać trzeba... media podsuwają nam tysiące pomysłów - sylwetka gruszki, jabłka, lizaka... tylko batonika brakuje, nie no jest też kolumna - można uznać za batonik. Dieta cud, dieta fit, diety warzywne, białkowe, jadłospis modelki, baletnicy, celebrytki - rany jak tu się w tym nie pogubić? I wtedy stoisz przed lustrem i próbujesz - ukryjesz brzuch ale widać masywne ramiona. Ukryjesz ramiona to znów zakryjesz resztki talii. Czarny wyszczupla, biały pogrubi, ale znowu kolory ożywiają a czerń powoduje szarzenie skóry. Jasna góra ciemny dół? Zaburzy proporcje. To jak dobrać te cholerne kolory? No i kwestia rozmiaru... L? Nie ma mowy - wcisnę się w S, ewentualnie M. A rzeczywistość bywa bolesna.... bo rozmiarówki są różne.
OD POCZĄTKU I SPOKOJNIE DZIEWCZYNY!
Plan A. Wstajesz rano i masz kiepski humor? Włącz ulubioną stację radiową, a jak prowadzący Cię wkurza - radio internetowe. Poszalej chwile w piżamie, pośpiewaj, pomachaj włosami, SPOĆ SIĘ Z RANA POZYTYWNIE HA! Oczywiście potem szybki prysznic - dla odświeżenia ciała i umysłu. Oho burczy w brzuchu? Zjedz to co lubisz - na śniadanie se nie żałuj - spalisz w ciągu dnia. Ale nigdy nie bierz dokładki (aha - nie chcemy poczucia winy i wystającego brzucha z rana!). I dobra kawa - lub herbata. Jestem w niebie a Wy? Jeszcze nie? To lecimy dalej! Trzeba iść do szkoły/pracy/sklepu/na spotkanie/wynieść śmieci - i ZAWSZE WYGLĄDAĆ DOBRZE! Szybki make up - rzęsy i podkład. Podstawa. Ubranie i bum - mamy problem. No bo co ja mam na siebie włożyć.... Oto kilka ważnych kwestii:
- Pogoda - sprawdź temperaturę, wyjrzyj za okno, wychyl się nawet jeśli możesz, zaczerpnij trochę świeżego powietrza. Oceń - ciepło czy zimno? Subiektywnie. Wybierz materiał, grubość, długość.
- Cel - do pracy czy na spotkanie towarzyskie wiadomo - inaczej. Strój swobodny czy może bardziej oficjalny? Sama oceń.
- Jak się czujesz? Wesoła, neutralna czy raczej na nie? Na pewno masz kilka ciuchów, które ewidentnie ZAWSZE wyglądają na Tobie dobrze (ja mam jedną taką bluzeczkę - ale jest czarna... cholera!) - jak masz kiepski humor zdecyduj się na ten ciuch, lub tę stylizację, którą znasz i wiesz, że nie dobije Cię dodatkowo (choć przy złym humorze to znowuż może nie działać...).
- Ile masz czasu - godzina do wyjścia? Możesz próbować nowego połączenia, innego zestawu niż zwykle. 20 minut? To może jednak standardowo bluza i spodenki ;)
- Kolor - błagam nie ubierajcie się w całości na czarno! Ja wiem - sama lubię ten kolor i on faktycznie optycznie wyszczupla, ale nie jak w całości się tak ubierzemy - przyjaciele zaczną szukać nas w tonie czarnej płachty, bo wraz z utratą kolorów gubimy naszą energię i chęć do życia... Jak lubisz czarny - połącz go z fioletem, czerwienią, granatem - dalej ciemno, gotycko ale nieco energiczniej. Kolory to coś, co odgrywa w życiu ludzkim ogromną wagę - nie są frywolnym dodatkiem do codzienności, one nas określają - jacy jesteśmy, kim jesteśmy, czego chcemy od życia. Czego chce od życia osoba ubrana (całkowicie!) na czarno?
- Co jest modne. Nienawidzę tego określenia - to jest modne, to się nosi, a tego nie. Choć dzisiaj już jest tak, że się chyba wszystko nosi. Bo jak coś jest jak z innej epoki to okazuje się być właśnie trendy. A nie sorry - vintage. Tak się mówi. Ubierz to, co lubisz a nie to, co narzuca CI świat. To Ty nosisz te ciuchy a nie pani z telewizji określająca najmodniejsze kroje tego lata. Że tak zacytuję moją Muti (mamę): Modne jest to, co ja noszę o! Ta kobieta rozbraja mnie na każdym kroku (pozytywnie). Jest prawie dwa razy starsza ode mnie (a mam 23 lata) a uwielbia wszystko, co świecące, błyszczące i cekinowe lub brokatowe. I co z tego - czuje się w tym dobrze, emanuje pozytywną energią i humorem. Bo nosi to, co lubi! Choć ona też ma dwie szafy ubrań i nie ma co włożyć nigdy eh... my kobiety.
- Nikt nie jest idealny - nie jesteś i Ty. Jesteś sobą, jedyna w swoim rodzaju. Uśmiechnij się - to dopełnienie stroju, podstawowy dodatek, element X w Twojej stylizacji. Uśmiech dodaje atrakcyjności, pewności siebie i ćwiczy mięśnie (widzisz? A mówiłaś, że nie uprawiasz żadnego sportu!). Uśmiechem możesz zdziałać na prawdę wiele (jeszcze się przekonasz!).
Ubrana, zwarta i gotowa? Ruszaj na podbój świata. Bo tylko z takim nastawieniem przeżyjesz dzień bez kompleksów, albo przynajmniej bez większości z nich ;) Pomyśl, że masz wiele do zaoferowania światu - masę pomysłów, talentów, energii! Ruszaj i nie oglądaj się za siebie (ani do szafy).
Plan B.Wracaj do łóżka. Serio, czasami trzeba po prostu przespać się z wszystkimi mękami tego świata, to znaczy kompleksami głównie.
Recepta na sukces? Nie ma, bo jakby była to wszystkie byśmy chodziły szczęśliwe. I dobrze ubrane, ale to się ze sobą łączy oczywiście.
Przede wszystkim dziewczyny - zróbcie z codzienności święto :) Tak, tak - poważnie, każda rzecz robiona przez Was powinna być celebrowana! Doświadczajcie życia w całkowitym skupieniu, doceniając każdą chwilę. Posiłki przygotowane tak, by ślicznie wyglądały, jedzone w ciszy i spokoju (bez telewizora, broń boże!). Sprzątanie zamień w zabawę - włącz radio, potańcz, pośpiewaj, lub zorganizuj pracę wspólną w rodzinie (i pamiętaj by wszystkich chwalić - zwłaszcza facetów!). Wyprawa do sklepu, nawet gdy nie zamierzasz niczego kupić, pooglądaj produkty, zaplanuj posiłki, ciesz się sezonem na owoce/warzywa, które lubisz. Praca/szkoła - nauczysz się czegoś nowego, spotkasz ze znajomymi, pogadasz, wyjdziesz do ludzi. A może zwyczajny spacer wieczorem? Uspokój myśli, obowiązki są i będą, ale wszyscy wiemy, że wypełnianie ich idzie nam znacznie lepiej gdy mamy dobry humor. Teraz masz czas dla siebie - Ty jesteś najważniejsza. A w ciemności się zawsze dobrze wygląda czyż nie? ;)
Miłego dnia (życia) dziewczyny!
:) jaki świetny tekst:) serio - trafny, interesujący, fajnie napisany:)
OdpowiedzUsuńi świetne spostrzeżenia, a na koniec dobre rady:)
ja mam 3 punkty obowiązkowe w ciągu dnia - wstać, uratować świat i mogę spokojnie połozyc się spać:) a ile przy tym satysfakcji :)
Tyle pozytywnej emocji z tego posta płynie!
OdpowiedzUsuńMyślę, że chyba po prostu każdy z nas lubi sobie stwarzać niepotrzebne problemy, z jednej strony ma to swoje pozytywne skutki, bo życie jest troszkę ciekawsze ;).
OdpowiedzUsuńPost i rady są naprawdę świetne :). Wywołały uśmiech na mojej twarzy :).
świetnie to opisałaś :) Ja mam jakoś dytans do swojego ciała i na szczęście nie mam góry ubrań w swojej szafie :P Może jedynie pare ulubionych ciuszków :)
OdpowiedzUsuńKurcze, jaka szkoda, ze nie można Cię zaobserwować...genialnie piszesz, uwielbiam Cię czytać! :)
OdpowiedzUsuńno niestety nie mam połączone z kontem google + bo wolę jak pokazuje mój nick aniżeli imię ;)
Usuńdzięki!!!
o a jednak to znalazłam :D można zaobserwować
UsuńRany, czytajac nie potrafilam przestac się uśmiechac! Świetne rady! ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że czasem trzeba iść do pracy. Więc powrót do łóżka nie wchodzi w grę :(
OdpowiedzUsuńświetnie napisane ; ) najlepsza rada - uśmiechnąć się!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko!
www.malalawrites.blogspot.com